środa, 18 maja 2016

IV Bieg Mietkowski - Półmaraton - nowy rekord życiowy

Kat. M30 - podium.
(fot.)
Zalew Mietkowski to największe jezioro z występujących na obszarze Województwa Dolnośląskiego zbiorników wodnych. 15 maja w sąsiedztwie tego unikalnego miejsca odbył się Bieg Mietkowski - Półmaraton. Atestowana trasa stanowiła idealną szansę do ustanowienia oficjalnego rekordu życiowego. Z takim zamiarem przystąpiłem do rywalizacji. Pragnąłem osiągnąć czas na poziomie 01:21:30.
Rekonesansu trasy dokonałem na kilka dni przed półmaratonem. Wprawdzie znałem tamtejsze szosy z perspektywy treningów kolarskich, jednakże chciałem sprawdzić jak rysują się one dla biegacza. Znajomość pokonywanego dystansu to dodatkowy atut. Zawodnik wie o czyhających trudnościach. Wówczas może on odpowiednio rozplanować taktykę względem własnych możliwości. Wynikłych wniosków było kilka. Pierwszą trudność stanowił około 1000 m odcinek (3-4 km) wiodący kostką brukową. Warto było podążać lekko piaszczystym poboczem w celu uniknięcia nierównej nawierzchni. Następnie należało zwrócić uwagę na pofałdowany teren ciągnący się od 4 do 11 km. Zawierał on serię podbiegów, z tym najbardziej wymagającym w okolicy Domanic (6-7 km). Kolejnym kluczowym fragmentem był odsłonięty na silne podmuchy wiatru segment prowadzący szutrową nawierzchnią po koronie wału Zalewu Mietkowskiego (16,5-19,5 km). Wzbogacony o nowe doświadczenia mogłem bez obaw wyruszyć do boju.

niedziela, 8 maja 2016

Aktywna majówka: Krapkowicki Bieg Uliczny/ Bieg Goplany/Bieg Wokół Rancza o puchar Wójta Gminy Czernica

Krapkowicki Bieg Uliczny - przed startem.
(fot. Jacek)
Emocje związane z ORLEN Warsaw Marathon nadal nie pozwalały o sobie zapomnieć. Uczestnictwo w tak prestiżowym biegu stanowiło unikalne przeżycie. Jednak trzeba było wrócić do rzeczywistości. Na horyzoncie widniała perspektywa kolejnych zawodów. Początek maja stanowił intensywny okres startowy. Przystąpiłem do niego odczuwając zmęczenie. Regeneracja okazała się zbyt krótka - napięty kalendarz. Dręczyły mnie uporczywe dolegliwości, wynikające z przeciążeń organizmu doznanych podczas walki na ulicach Warszawy. Pomimo przeciwności losu serię zawodów ukończyłem odnotowując przyzwoite wyniki.

XXXIV Krapkowicki Bieg Uliczny (10 km, Polar Flow) - 01.05.2016:

Mogłoby się wydawać, iż Krapkowicki Bieg Uliczny stanowił idealną szansę do ustanowienia nowego rekordu życiowego. Była to jedynie iluzja... Wprawdzie trasa posiadała atest PZLA, ale jej profil charakteryzował się licznymi podbiegami. Zmagania ukończyłem z czasem 00:38:13 (03:49 min/km). Wynik gorszy o 13 sekund od mojego rezultatu ustanowionego podczas marcowej 3. Dziesiątki Wroactiv.
Przed startem nie wiedziałem na co się nastawiać. Odczuwałem ból w okolicy kolana. Niepokoiłem się, że zostanę zmuszony do biegu w tempie rekreacyjnym. Adrenalina towarzysząca zawodom wpłynęła na mnie pozytywnie. Zapomniałem o niedogodnościach. Rywalizacja wyszła na pierwszy plan. Rozpocząłem zdecydowanie zbyt szybkim tempem. Około 2 km dobiegła do mnie czołówka kobiet. Niestety na 7 km osłabłem płacąc karę za nierozsądne gospodarowanie siłami. Wówczas zajmowałem jeszcze 17. miejsce. Ostatecznie uplasowałem się na odległej 28. pozycji.
Moje aktualne możliwości pozwalają na przebiegnięcie 10 km dystansu w czasie wynoszącym około 36 minut 45 sekund (średnie tempo 03:41 min/km). Plan ten postaram się zrealizować 12 czerwca w Nysie - trasa sprzyjająca biciu rekordów. Będzie to sprawdzian generalny przed startem w 4. PKO Nocny Wrocław Półmaraton. Miesiąc przygotowań, które niedługo zapoczątkuję powinien zakończyć się osiągnięciem upragnionego celu. Dotychczas nie nastawiałem się na 10 km dystanse. Stanowiły one dla mnie jedynie solidne jednostki treningowe.

wtorek, 3 maja 2016

ORLEN Warsaw Marathon 2016 - pierwszy maraton w życiu (02:56:10)

Z Halinką tuż po zakończonym biegu.
(fot. Tadeusz)
Maraton... Pojęcie wywodzące się z romantycznej legendy o Filippidesie. Jedna z najbardziej wymagających dyscyplin olimpijskich. Sprawdzian silnej woli. Osiągnięcie mety tego liczącego 42,195 km dystansu, stanowi marzenie wielu biegaczy amatorów.
O starcie w maratonie postanowiłem wraz z początkiem roku. Decyzja spontaniczna, powstała za sprawą namowy Sylwii. Gdy ją podejmowałem na koncie miałem zaledwie kilkumiesięczną przygodę z bieganiem oraz start w Półmaratonie Świdnickim. Imprezą docelową okazał się działający na wyobraźnię ORLEN Warsaw Marathon. Najbardziej prestiżowy spośród polskich masowych biegów ulicznych.
Trwający ponad 90 dni okres przygotowawczy odbyłem wspólnie z mającą doświadczenie maratońskie Halinką. Przemyślane treningi pozwoliły uzyskać dobrą dyspozycję. Różniły się znacznie od moich dotychczasowych planów. Została ograniczona zbyt duża liczba długich wybiegań na rzecz regeneracji. Ponadto pojawiły się elementy, których nie wykorzystywałem - wytrzymałość tempowa, rytmy, siła biegowa itp. Odzyskałem świeżość w nogach oraz podniosłem wydolność.
Czas, który dzielił nas od startu w Narodowym Święcie Biegania minął błyskawicznie. Nim się obejrzałem, ze świdnickiej bieżni lekkoatletycznej przeniosłem się na Wybrzeże Szczecińskie przy Stadionie Narodowym w Warszawie. Dochodziła godzina 08:45. Spiker odliczał sekundy do startu. Przez głowę przeszły wspomnienia skupiające się na dobrze wykonanej pracy oraz pojawiło się uczucie satysfakcji związane z wyruszeniem do walki.