niedziela, 20 marca 2016

9. PANAS Półmaraton Ślężański - najtrudniejszy półmaraton w Polsce ukończony z rekordem życiowym

Wspólnie z Adamem po zakończonym biegu.
(fot. FotoVideo Sobótka)
Na 9. PANAS Półmaraton Ślężański czekałem od 11 listopada 2015 roku. Wówczas to ukończyłem swój pierwszy bieg - Półmaraton Świdnicki. Z lokalnego punktu widzenia zawody zakończyły się dla mnie sukcesem. Po wszystkim przeczesywałem strony internetowe dolnośląskich eventów biegowych. Na Półmaraton Ślężański uwagę zwróciłem błyskawicznie. Przez ponad 10 lat treningów kolarskich jeździłem tamtejszymi szosami - biorąc udział m.in. w Memoriale Romana Ręgorowicza (dzisiejszy Ślężański Mnich). Sentyment pozostał do dnia dzisiejszego.
Kolejnym ważnym aspektem przemawiającym w moich oczach na korzyść Półmaratonu Ślężańskiego była niezwykle trudna, a zarazem malownicza trasa wiodąca wokół Ślęży. Ponad 10 km z całkowitego dystansu wiedzie pod górę. Zwłaszcza pierwsza część biegu, której główny punkt stanowi ponad 2,5 km wspinaczka na Przełęcz Tąpadła nie należy do przyjemnych. Wyzwanie warte sprawdzenia się.

Z Halinką tuż przed ustawieniem się w sektorze startowym./Już kilkaset metrów po starcie sprawdzałem tempo biegu.
(fot. Tomek/Kinga) 

W dniu startu pogoda dopisała. Porównując do mającej miejsce tydzień wcześniej 3. Dziesiątki WROACTIV było naprawdę przyjemnie. Około  8 stopni Celsjusza, słonecznie, lekki wiatr... Warunki idealne do biegania.
O godzinie 11:00 wystrzał z działa ustawionego na sobótczańskim Rynku dał sygnał do startu. Tym razem byłem odpowiednio rozgrzany oraz ustawiłem się tuż za czołówką stojącą w niewielkiej czerwonej strefie dla VIP-ów. Do mety dotarło około 4,5 tysiąca ludzi. Nie wyobrażam sobie niepotrzebnego tracenia czasu i sił na przepychanie się do przodu. Zwłaszcza przy mojej niewielkiej posturze (169 cm, 52 kg). Zbyt dalekie ustawienie na starcie przekreśla szansę osiągnięcia dobrego rezultatu.

 Na pierwszym punkcie pomiaru czasu (5 km) mój wynik wskazał 00:18:37.
(fot. FotoMaraton.pl)

Taktykę obrałem na czas w przedziale 01:23:00-01:24:00 - charakterystykę trasy znałem dobrze z zimowych treningów biegowych. Wstępnie rozmyślałem czy nie trzymać się pacemakera prowadzącego na wynik oscylujący poniżej 1h 24min. Średnie tempo wynosiłoby wówczas 03:59 min/km. Ostatecznie pokonałem trasę samodzielnie ze średnią prędkością 03:57 min/km w czasie 01:23:39. Moją piętą Achillesową standardowo okazały się zbiegi. Zamiast nadrabiać jak zwykle straciłem. Moim zdaniem około sześćdziesięciu sekund...

 Szczyt Przełęczy Tąpadła (384 m n.p.m.)./Drugi punkt pomiaru czasu na 10 km - 00:39:21.
(fot. Marcin Górlaczyk/FotoVideo Sobótka)

Starałem się w miarę równo rozkładać siły. Nieustannie kontrolowałem tempo. Miałem w myślach rady otrzymane od Adama (przebiegnięcie pierwszych 10 km poniżej 40 minut) oraz Wacława (rozplanowanie średniego tempa na poszczególnych fragmentach trasy). Od samego początku nieco bolały mnie nogi, jednakże uniknąłem kryzysu. Tuż przed szczytem Przełęczy Tąpadła oczekiwali na mnie mój tata Jacek wraz z wujkiem Marianem. Otrzymałem żel energetyczny. Suplement okazał się przydatny. Mam przeczucie, że gdyby nie wzmocnienie organizmu, to po 16 km musiałbym zwolnić z powodu osłabnięcia. Regularnie korzystałem ze wszystkich trzech punktów bufetowych spożywając głównie wodę.

Trzeci punkt pomiaru czasu na 15 km - 00:58:39./Czwarty punkt pomiaru czasu na 20 km - 01:18:37.
(FotoMaraton.pl)

Z osiągniętego rezultatu jestem zadowolony. Pewien niedosyt jednak pozostał. Czas 01:23:39 netto na chwilę obecną jest moim rekordem życiowym - osiągniętym na najbardziej wymagającej trasie półmaratonu w Polsce. Pokonałem górski Półmaraton Ślężański nieco szybciej niż płaski Półmaraton Świdnicki. Średnie tętno nie wyszło wysokie - odnotowałem 172 uderzeń na minutę (dokładny zapis z biegu: Polar Flow). Niedługo planuję przebiec 21 km dystans poniżej 1h 20min - 4. PKO Nocny Wrocław Półmaraton. W Trzemesznie (zawody crossowe) osiągnąłem średnią prędkość 03:45-03:46 min/km na 15 km dystansie. Jest to przesłanka, która pozwala realnie myśleć o zrealizowaniu celu wyznaczonego na płaszczyźnie półmaratonu.
Jestem nieco rozczarowany swoją postawą na długich podbiegach. Sądziłem, iż na górskich odcinkach z racji niskiej masy ciała będę w stanie nadrobić więcej. Tymczasem walczyłem z samym sobą. Jednak wspinaczka podczas biegania nie prowadzi do bezwzględnej selekcji jak ma to miejsce w kolarstwie.

Ostatnie kilkaset metrów./Upragniona meta - 01:23:39 (rekord życiowy).
(fot. Łukasz Huzarski/FotoMaraton.pl) 

Powody do zadowolenia mam po ocenie końcówki biegu. 1,5 km przed metą byłem w stanie przyśpieszyć. Na ostatniej górce wyprzedziłem 2-3 biegaczy - podczas zbiegu prowadzącego do mety słysząc doping ze strony Sylwii tej przewagi nie roztrwoniłem. Właśnie to przyśpieszenie umożliwiło poprawę rekordu życiowego. Ostatecznie ukończyłem bieg na 83. miejscu w kategorii OPEN oraz 15. miejscu w kategorii M30.

Już na dzień przed zawodami miałem przygotowane rzeczy./Mój numer startowy wraz z wywalczonym medalem.
(fot. źródło własne)

W klasyfikacji biegaczy należących do KB Sobótka figuruję na 2. pozycji. Drugi stopień podium wywalczyłem w klasyfikacji Powiatu Świdnickiego. Niestety żadna z nich nie byłą tą dekorowaną. Liczyłem zwłaszcza na walkę w ramach otwartych mistrzostw Powiatu Świdnickiego. Przed biegiem okazało się, że wyróżniony ma zostać jedynie zwycięzca wśród mężczyzn i kobiet, co nie jest dla mnie zrozumiałe. Ostatecznie dekoracja klasyfikacji nie została uwzględniona w ogóle... Generalnie była to duża strata. Właśnie klasyfikacja Powiatu Świdnickiego sprawiła, że Półmaraton Ślężański stanowił dla mnie pierwszą imprezą w sezonie z priorytetem A. Liczyłem na powtórkę ze Świdnicy, a tak pozostało rozczarowanie.

Część naszej biegowej ekipy - biuro zawodów w Sobótce.
(fot. Leon Dubij)

9. PANAS Półmaraton Ślężański na dobre rozpoczął sezon biegowy 2016. Spiął on klamrą systematycznie przepracowany okres jesienno-zimowy. Przebiegnięcie ponad 1580 km w trudnych warunkach atmosferycznych zaprocentowało. Sprawdzian formy wypadł przyzwoicie.
Atmosfera panująca podczas półmaratonu była naprawdę świetna. Niewielka Sobótka zorganizowała tak dużą imprezę sportową. Aktualnie oczekuję kwietniowego startu w biegu “Bitwy Pod Legnicą 1241 - Półmaraton”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz